piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział osiemnasty

"Ludzie dzielą się na tych, którzy wciąż wybierają
                          i na tych,  którzy chcą być wybierani."


  Życie bywa cholernie ironiczne;  najpierw daje Ci powód do radości, a potem albo go bezpretensjonalnie odbiera, albo rzuca Ci pod nogi przeszkody, które z każdym przemierzonym krokiem stale się rozmnażają, a pokonanie ich staje się niemalże niemożliwe, dzięki czemu całe szczęście się ulatnia, pozostawiając po sobie pustkę; jedną wielką wypaloną dziurę.
 Chester musiał być chyba kryminalistą w swoim poprzednim wcieleniu, skoro los, aż tak bardzo go nienawidził i karał. On potrafił znieść na prawdę wiele, ale czy to przypadkiem nie było za dużo? Cholerny los podarował mu cholernego Shinodę, potem mu go w pewien sposób odebrał, następnie zwrócił, a teraz, gdy im bardziej starał się zapomnieć o ich „drobnym” konflikcie, tym bardziej wszystko do niego wracało.  Nieważne jak bardzo starał się wyłączyć myślenie, to i tak złośliwy głos w jego głowie wykrzykiwał w kółko te same słowa, pozwalając im odbijać się bez końca echem w jego umyśle. Powoli zaczynał  wierzyć w tą mantrę, słysząc ją w każdej sekundzie, minucie i godzinie.
To koniec, pogódź się z tym. Zostawi Ciebie, pójdzie do niej, zrozum, że byłeś tylko chwilą słabości.
  Zacisnął zęby jeszcze mocniej, aż do bólu. Starał się skupić na mikrofonie trzymanym w swojej dłoni, ale nie potrafił. Każda rzecz, która go otaczała wydawała się być poza jego zasięgiem, jakby był odgrodzony od wszystkiego i wszystkich szklaną taflą. Widział, słyszał, ale tak na prawdę nie był tam obecny, przynajmniej nie duchem.
- Chester!
Zamrugał powoli kilka razy, wracając myślami na ziemię. Odwrócił się w stronę skąd dochodził głos i spojrzał na każdego za jego plecami, nie będąc pewnym do kogo tak na prawdę należał.  Może to Brad, który mierzył go i Mike na zamianę uważnym i może lekko zaniepokojonym spojrzeniem wykrzyczał jego imię, a może był to wściekły Joe, próbując  zabić go samym wzrokiem.  Albo Rob, siedzący za perkusją z nieodgadnionym wyrazem twarzy i zmarszczonymi  brwiami. Doskonale też mógł być to także Phoenix posyłający mu dość zmartwione spojrzenie.
- Skup się, do cholery. Trzeci raz zaczynamy tą piosenkę, a Ty ani razu nie otworzyłeś buzi! Co się z Tobą dzieje?
Jego spojrzenie niemal od razu wylądowało na Mike’u, gdy zorientował się, że słowa wypowiedziane zaledwie sekundę wcześniej należały do pół-Japończyka.
Tego się raczej nie spodziewał, nie brał go nawet pod uwagę! Ostatni raz odezwał się do niego trzy dni temu, kiedy do desperacko tkwił pod drzwiami pokoju i błagał go by otworzył i porozmawiali. Wtedy był chyba zbyt urażony i dumny by to zrobić, więc siedział tak po prostu zamknięty w czterech ścianach i rozmyślał nad wszystkim. Na kilka minut Shinodzie udało się nawet wzbudzić w nim poczucie winny i chęć wybaczenia, bo w gruncie rzeczy nie musiał być, aż taki oschły dla niego, prawda? Jednak potem wszystko to poszło w zapomnienie, gdy przypomniał sobie jak został potraktowany. Mike nigdy nie postawił sprawy jasno, była namiętność, pocałunki, gorący seks, a potem tylko rozczarowanie.
  Za zamkniętymi drzwiami tkwiłby pewnie kolejne trzy dni, gdyby nie pojawienie się chłopaków i ich dobrych wieści. Pamiętał jak Hanh swoimi brutalnymi wrzaskami i groźbami wyciągnął go z łóżka, tylko po to by potem z szerokim uśmiechem ogłosić, że mają występ a jakiejś knajpce i lepiej, żeby się ubrał i był gotowy na próbę.
  Tkwił na tej cholernej próby, ale czy był na nią gotowy? Nie, oczywiście, że nie.
Cieszył się z występu, na prawdę, ale ten cholerny głos w jego głosie nadal nie dawał mu spokoju, więc jak miał występować, jak nie potrafił się nawet porządnie skoncentrować?
- Chester!
Zamrugał ponownie i oderwał się od swoich myśli. Zmierzył dwudziestotrzylatka zimnym spojrzeniem, mrużąc przy tym oczy i zanim zdążył pomyśleć, słowa już opuszczały jego usta.
- Jakbym kiedykolwiek Cię obchodził. Uwielbiasz pieprzyć wszystko co się rusza, prawda?
No dobrze, może i lekko przesadził, nie musiał wyciągać tego przy wszystkich, szczególnie, że mieli o wiele ważniejsze sprawy na głowie, ale dzięki temu w jakimś tam stopniu poczuł się z tym lepiej. Jakby ciężar, który musiał dźwigać, jakimś dziwnym trafem zmalał.   Był to rodzaj cudownej ulgi, której chciał zasmakować więcej i więcej, więc nie zwracając na zdziwione spojrzenia trójki mężczyzn i niedowierzanie w oczach Brad’a, kontynuował.
- Uwielbiasz pogrywać sobie czyimiś uczuciami, mam rację? I co, bawi Cię? Masz z tego satysfakcję?
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że z każdym wypowiedzianym słowem przybliżał się do niego o kilka centymetrów, mierząc go zimnym spojrzeniem. Nie potrafił odmówić sobie tej wyraźnej ulgi, którą odczuwał, gdy wyrzucał wszystko z siebie, wypuszczając swoje stłamszone uczucia na światło dzienne.
- Dosyć.
  Po raz drugi już w przeciągu kilki minut zacisnął mocno zęby i za wszelką cenę próbował się wyszarpać z zadziwiająco silnego uścisku Brad’a, który nie zważając na jego dzikie protesty wyprowadził go na korytarz, trzaskając drzwiami.
  Dopiero kiedy kucnął przy ścianie, opierając się o nią dolną częścią swoich pleców, ukrył twarz w dłoniach i wziął głęboki wdech, zdał sobie sprawę z tego jak bardzo był roztrzęsiony. Ręce mu drżały, a  oddech był przyśpieszony.
- Słuchaj, wiem, że Mike nie zachował się najlepiej... I wiem, że mówiłem, że nie obchodzi mnie to co Was łączy, ale... Kurwa, Chester, właśnie tego chciałem uniknąć i tego sie obawiałem. Wasze kłótnie zagrażają zespołowi! Ty nie jesteś w stanie się skoncentrować, Mike wkurza się na wszystko i wszystkich. Tak nie może być, błagam Was, porozmawiajcie i dojdźcie do porozumienia.
Z trudem pokiwał głową, przez co jego gest był niemalże niewidoczny. Z jednej strony był zły na Delson’a, ale z drugiej doskonale go rozumiał. Denerwowało go to, że dobro ich zespołu przekładał nad dobro przyjaciół, ale z kolei na jego miejscu pewnie zachowałby się dokładnie tak samo.
- Zawołaj go.
Wymamrotał tylko, próbując zabrzmieć neutralnie. Na samą myśl o rozmowie z czerwonowłosym skręcało go w żołądku; złość czy strach? Chyba to i to, tak na prawdę.
  Wziął dodatkowych kilka wdechów, próbując powstrzymać swoje nerwy. Gdzieś je zamknąć. Głęboko, głęboko w środku i choć na chwilę o nich zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim.
- Chester.
Podniósł głowę, gdy cichy dźwięk zamykanych drzwi zmieszał się z – przynajmniej tak mu się wydawało – spokojnym głosem pół-Japończyka. Trzeci raz zacisnął zęby i zmusił się do odezwania równie spokojnym głosem.
- Skończmy tą szopkę, teraz. Wybieraj.
Ciężko było nazwać to prośbą, raczej żądaniem, bądź rozkazem. Mówią, że od kary jest tylko gorsze czekanie. I może mają rację; wolał wiedzieć na czym stoi i się z tym pogodzić, niż czekać nie wiadomo na co i żywić się fałszywą nadzieją i złudzeniami. Póki co jeszcze się trzymał, ale rozsypanie się było jedynie kwestią czasu.
- Ale...
- Dla dobra zespołu. Wybieraj w tej chwili!

Skarcił w myślach sam siebie za podniesienie głosu. Ta cała sytuacja na prawdę powoli go wykańczała, zatracał sam siebie; nie poznawał. Nie był tym samym Chester’em, którym był jeszcze kilka dni temu.
- Przecież wiesz, że nie potrafię! Znaczysz dla mnie na prawdę DUŻO, ale Anna... Nie chcę jej skrzywdzić!
Parsknął chłodno. Gorzkość w jego głosie wypełniła cały korytarz, przesiąkając każdy kawałek Michael’a, który wchłaniał to wszystko niczym gąbka wodę.
- A mnie możesz, tak?! Boże, Mike...
Jęknął bezradnie, wyrzucając ręce na moment w górę, tylko po to by po chwili ponownie złapać się za głowę i ukryć twarz w dłoniach na sekundę, by złapać oddech i się uspokoić.
- Jesteś takim tchórzem, Shinoda.
Rzucił chłodno i beznamiętnie, rzucając mu ostatnie spojrzenie przez ramię, zanim zniknął w pokoju, gdzie całkiem zdezorientowana reszta na nich czekała.
Jeszcze zobaczysz, pokażę Ci kogo tak na prawdę powinieneś wybrać – pomyślał, chwytając leżący na podłodze mikrofon i wykrzykując w niego cały swój ból i frustrację, pozwalając im odejść.


 Wcale nie jest tak łatwo; nie jest łatwo dokonać takiego wyboru. Nie kiedy na jednej szali znajduje się osoba bliska Ci niczym siostra, niczym członek rodziny, a na drugiej przyjaciel, który tak na prawdę zdaje się być kimś więcej niż tylko tym przysłowiowym przyjacielem. Nie chciał krzywdzić żadnej z nich, ale zdał sobie sprawę, że robił to praktycznie od samego początku, wmawiając sobie jedynie to, co było wygodne.
Anna miała lepiej. Żyła w słodkiej niewiedzy, gdy on za jej plecami zdradzał ją z Chester’em, podczas gdy sam blondyn otwarcie cierpiał, widząc Mike’a całującego JĄ i mówiącego JEJ, że ją kocha.
  Wszystko to dotarło do niego, gdy tylko usłyszał pełen bólu i żalu głos, który wypełnił małą, lecz zapełnioną ludźmi knajpę. Rozniósł się po niej docierając do każdego małego zakątka i do każdego serca się tam znajdującego. Do jego także. I to właśnie żywe cierpienie tam obecne, otworzyło mu oczy. On go potrzebował.
 Mimo, że znał jego głos na pamięć, to nie mógł powstrzymać ciarek i dreszczy skradających się po swoich plecach, gdy w sali rozbrzmiały pierwsze akordy piosenki Crawling, a potem ten anielski dźwięk, należący do Chester’a – jego Chester’a - dopełnił wszystko.
 Prawdziwa pasja, która emanowała z sylwetki piosenkarza podczas całego występu sprawiała, że po prostu nie potrafił oderwać od niego wzroku. Widział jak wkłada całe swoje serce w to co robi, widział, że to kocha i jest gotów poświęcić wiele. To wszystko z łatwością mógł wyczytać w jego błyszczących oczach, gdy ich spojrzenia na moment się skrzyżowały.  Uśmiechnął się wtedy, podszedł do niego i położył dłoń na jego plecach, a kiedy dwudziestoczterolatek nie odsunął się, przesunął rękę i objął go ramieniem nadal się uśmiechając.
 Wiedział już kogo wybrać; podjął decyzję.
Chester zdecydowanie już za dużo wycierpiał.
------------------------------------------------------------
Wiem, że nawaliłam, bo rozdział miał być już dawno, ale kilka spraw wyskoczyło. A to urodziny, a to brak chęci, a to przygotowania do imprezy, a to szkoła i tak po prostu wyszło. Przepraszam, przepraszam i przepraszam. Przyznaję się bez bicia. 
Wiem, że rozdział krótki, ale kolejny postaram się napisać dłuższy.

16 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza :3?
    Wreszcie doczekaliśmy się nowego rozdziału :). Rozdział jest świetny, bardzo wciągający, jednak utrwałaś w takim momencie!
    Shinoda wreszcie wybrał, juhuuu! :) Nie mogę się doczekać next'a, mam nadzieje że tym razem będzie szybciej.
    Pozdrawiam,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. No, krótki... Ale i tak mi to nie przeszkadza i nie powinnam tego oceniać, bo sama piszę zwięźle.
    Bardzo mi się spodobało zachowanie Chaza! W końcu pokazał na co go stać i wykrzyczał Mike'owi wszystko w twarz. No i teks o tym ruchaniu jest świetny. Mam nadzieję, że Mike zrozumie to wszystko i zacznie zachowywać się jak człowiek, a nie... Uch, mam nadzieję, że kolejny będzie znacznie szybciej! :3
    Urodziny, mówisz? Hm, jeśli chodzi o Twoje to wszystkiego naaaaajlepszego! Spełnienia marzeń i żebyś zawsze była szczęśliwa. (A jeśli jednak nie o Twoje to życzenia na przyszłość :p)

    OdpowiedzUsuń
  3. A, dodałam już nowy, zapraszam = http://bennodaforeverinourhearts.blogspot.com/
    niezalogowana QA

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze: wszystkiego najlepszego, dużo, dużo weny zawsze i wszędzie, najlepszych przyjaciół i czego sobie tylko wymarzysz!
    A co do rozdziału: jest absolutnie cudowny, warto było zaczekać... Strasznie podoba mi się to, w jaki sposób Mike uświadomił sobie, co tak naprawdę czuje do Chestera, właśnie na to czekałam! Chcę więcej, kontynuacji, tylko ładnie proszę: nie skrzywdź Anny, ok?
    I kompletnie nie przeszkadza mi to, że jest krótszy niż zwykle, bo jak zawsze piszesz genialnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję za życzenia :d Takie na pewno się przydadzą! A co do Anny, to nic nie obiecam, ale postaram się jakoś delikatnie to rozegrać :3
      Także pozdrawiam i życzę weny! :>

      Usuń
  5. No wreszcie Mike zmądrzał! ♥
    Mnie osobiście rozdział jak zwykle bardzo się podobał, świetne opisy, akcja, i dialogi :3
    Szczerze to jesteś dla mnie inspiracją! ,,wykrzykując w niego cały swój ból i frustrację, pozwalając mu odejść '' - albo mi się zdaje albo to z piosenki Iridescent? :3 Zajebiście "wplątane" w tekst :) A z okazji urodzin życzę Ci dużo zdrowia , szczęścia, weny, weny, weny, weny, chęci do pisania, pomyślności, miłości i spełnienia marzeń [a szczególnie tych najskrytszych] ;)
    Co do mojej Bennody: cholera jasna, codziennie zbieram się żeby ją pisać a nigdy nie mogę znaleźć czasu bo to prowadzenie stronki na fb [o LP], a to lektura, a to nauka, a to ferie itd, itd. Ale w każdym razie myślę że uda mi się jeszcze coś napisać tyle że nie wiem kiedy :D
    Pozdrawiam Cię Kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej. Rozdział świetny i jestem ciekawa, jak Mike powie Annie, że wybrał Chester‘ a. Jak jej powie oczywiście ... Życzę weny.
    Zapraszam również do siebie: lost-in-your-mistakes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przeszkadza Wam, że jest krótszy? Heh? A MI WŁAŚNIE PRZESZKADZA! I DOMAGAM SIĘ, WRĘCZ ŻĄDAM DŁUŻSZEGO! i nie ma, że nie. Co z tego, ze jest przegenialnie, jak zawsze, bo kocham Twoje opowiadanie i chyba żadne nie jest według mnie tak dobre, jak to. Tym razem nie będę słodzić. Jestem wściekła, a Ty jesteś fuj, be i okropna, bo jest tak krótko, że ja dopiero zaczęłam czytać, a Ty już skończyłaś? W kulki sobie lecisz, czy jak?
    Co do samej treści, to wyłapałam parę błędów, chyba pierwszy raz w życiu w Twoim opowiadaniu, jakieś literówki głównie, ale naprawdę niewiele tego było. Dziwi mnie jedynie to, że po takim tekście, jaki Chester strzelił do Shinody reszta nie zażądała jakiś wyjaśnień, czy... czegokolwiek. A słowa Benningtona "Jesteś takim tchórzem, Shinoda" były po prostu genialne, tak uderzały, wywierały takie wrażenie... trafiały prosto w serce małego, biednego Mike'iego. Dlatego cieszę się, że w końcu ogarnął tę swoją przystojną dupę (dobra, to jest nienormalne, niby jak dupa może być przystojna? oO za późno dla mnie, serio...) i zdecydował. I oczywiście, jak dobrze rozumiem wybrał Chazzy'iego. Omomomom. :3 I nie zgadzam się też z tym, żeby Annę potraktować jakoś delikatniej, bo nie trawię jej, boże, jak jej nie trawię! Za tę akcję z telefonami oczywiście. Więc należy jej się kop z glana w mniej przystojny tyłek.
    A na koniec napiszę, że kolejny ma być, przynajmniej 5 razy dłuższy, 2 razy szybciej i tak samo cudowny. No i lecę nadrabiać pozostałe zaległości.
    Dobranoc,
    Kam.

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak przy okazji zapraszam na nn u mnie.
    http://you-live-only-once-bitch.blogspot.nl/

    OdpowiedzUsuń
  9. ok, zaczynając od początku: muszę Ci się przyznać, że od 20 stycznia tylko czekałam na to, aż dodasz nowy rozdział i wchodziłam tu kilka razy dziennie xd oczywiście mi przeszkadza, że jest krótszy, przyzwyczaiłaś mnie do długiego czytania, co bardzo mi odpowiadało, ale wychodzę z założenia, że lepiej czytać krótsze, niż w ogóle nie czytać. sama wiem, jak trudno jest coś napisać w roku szkolnym, więc nie narzekam ;p
    co do rozdziału: podoba mi się ta stanowczość Chestera, w końcu Mike powinien wiedzieć, z kim chce być, a nie takie numery odwala... niech już się ogarnie, no bo ile można... jestem strasznie ciekawa, co wyjdzie z Anną i mam nadzieję, że jeszcze tego nie zakończysz. no, chyba że masz już zaplanowaną jakąś inną historię xd
    czeeeeeekam na więcej
    a z okazji urodzin, przede wszystkim życzę Ci jeszcze więcej weny, bez której i tak piszesz genialnie, ale czasem bez niej nie da się niczego napisać i czasu, którego brakuje na pisanie. oprócz tego, samych szczerych ludzi wokół siebie, spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najmniejszych i koncertu Linkinów w polsce, a nawet ich poznania :3
    jedno pytanie - masz twittera? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za życzenia, oby się spełniły, bo Linków to ja tam z chęcią bym poznała : d
      A co do Twitter'a, toooo nie xdd O to pyta mnie już któraś osoba z kolei, więc chyba będę musiała się za to zabrać i go w końcu założyć :d

      Usuń
    2. ooo tak, załóż :3 łatwiej będzie mi Cię gnębić o nowe rozdziały xd jak coś, to moja nazwa @chezychezychezy

      Usuń
  10. U mnie nowy na http://you-live-only-once-bitch.blogspot.nl/, zapraszam. I prosze Cie pisz szybko nexta.
    Pozdrawiam,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  11. oo, dziś ma być nowy :3 nie wiem w sumie, czy wchodzisz na twittera, bo w ogóle Cię tam nie widać, więc informuję Cię tutaj, że dodałam nowy rozdział ; )
    icutyououtnowsetmefree.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. informacja u mnie : ) czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń