piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział piętnasty

"I wiem ,że od przyjaźni do miłości cienka linia...
Ale lepiej być ostrożnym, bo jak miłość
się skończy, to przyjaźń nie przetrwa."

  Jego plecy z cichym łoskotem uderzyły o ścianę, gdy drobne dłonie zaciśnięte w pięści na jego koszulce naparły na niego z całą swoją siłą. Sapnął cicho zaskoczony, podnosząc wzrok i napotykając na swojej drodze czekoladowe oczy, które przez ostatnie czasy były jego słabością. Wstrzymał oddech i przygryzł delikatnie swoją dolną wargę, czując ciepło bijące od drugiego ciała, które było zdecydowanie zbyt blisko, jak na jego gust.
  Przez kilka sekund wpatrywał się w chłodne oczy przed sobą, próbując wyswobodzić się z silnego uścisku. Był jak zwierzę w potrzasku. Z jeden strony cholerna zimna ściana, a z drugiej torujące mu przejście ciało, którego bliskość wcale mu nie pomagała. Czuł falę gorąca, która rozlewała się od czubka głowy, aż po same stopy. Czuł ją każdą swoją komórką ciała.
 Zrezygnowany westchnął cicho i mimowolnie zerknął na wąskie, blade usta, które zrobił kolczyk na środku dolnej wargi. One też znajdowały się zdecydowanie za blisko, wystawiając go na próbuję; tak cholernie go kusiło by zmniejszyć resztę dystansu do minimum i raz jeszcze poczuć ich smak.
 Przerażony jeszcze bardziej przez dziwne myśli ponownie przeniósł wzrok odrobinę w górę spotykając zimne spojrzenie.
- Co?
Mruknął tylko, jak gdyby przez ostatnie kilka miesięcy wcale nie robił nic złego. Jakby ignorowanie i unikanie swojego przyjaciela było czymś normalnym.
- To według Ciebie jest to "między nami wszystko w porządku", tak?
Zapytał, a Mike przełknął ślinę słysząc nutę złości w jego łamiącym się głosie; wiedział, że nie był tak na prawdę zły. No dobrze - był - ale tylko dlatego, że próbował ukryć ból, który rozrywał go od środka. Znał go zbyt dobrze, by tego nie wiedzieć.
- Nie wiem o co Ci chodzi.
Odpowiedział spokojnie, nadal wpatrując się w oczy przed sobą.
Próbował zapanować nad swoim oddechem, który przyśpieszył już dobrych kilka sekund temu, jednak okazało się to trudniejsze niż myślał.
Mężczyzna prychnął głośno i docisnął ciało pół-Japończyka jeszcze mocniej do skalistej ściany, której nierówności boleśnie wbijały się w jego plecy.
- Nie chrzań. Mógłbyś przynajmniej być ze mną szczery, gdy patrzysz mi prosto w oczy.
Wysyczał, zbliżając się do niego jeszcze bliżej; ich nosy delikatnie się stykały.
 Chester uśmiechnął się ironicznie, gdy zauważył jak jego przyjaciel próbuje odnaleźć drogę ucieczki od przytłaczającej go bliskości.
Nie mógł zrozumieć dlaczego. Zachowywał się co najmniej tak, jakby on miał go zgwałcić, albo zjeść na obiad, czy inny posiłek. W innych okolicznościach może i uznałby to za zabawne.
- Myślisz, że jestem ślepy? Że nie widzę jak ode mnie uciekasz, ignorujesz mnie i wzdrygasz się, gdy Cię dotykam? Masz mnie za idiotę, Mike?
Blondyn wbił w niego swoje lodowate spojrzenie oczekując jakiejkolwiek reakcji. Na twarzy nadal malowała się odrobina bólu, która sprawiała, że Michael czuł się jeszcze gorzej. Nie dość, że zimne oczy wypalały dziury w jego ciele poprzez bezustanne wpatrywanie się, to jeszcze na dodatek musiał widzieć w nich ból.
 Ta odrobina była zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, cała reszta znajdowała się pod maską złości.
- Odpowiedz mi!
Szarpnął jego koszulką, próbując wykrzesać z niego chociażby jedno słowo; cokolwiek. Zasługiwał na wyjaśnienia, do jasnej cholery.
- Nie.
- To czemu to robisz? Czym zasłużyłem sobie na takie traktowanie przez te kilka cholernych miesięcy? Co ja Ci takiego zrobiłem?
Mimo, że nie krzyczał i tylko stał w miejscu, to oddychał ciężko nadal wpatrując się w ciemne oczy Michael'a. Próbował wyczytać z nich odpowiedź na nurtujące go pytania. Dwudziestotrzylatek oczywiście nie udzielił mu jej osobiście i nie zanosiło się raczej na to, by to zrobił.
- No słucham!
Ponownie szarpnął za jego luźny T-shirt, delikatnie podnosząc głos.
Wszyscy są cierpliwi, inni więcej, drudzy mniej, ale jego cierpliwość właśnie powoli się kończyła.
- Ja... Ja po prostu... Puść mnie!
Oczywiście mógł powiedzieć mu wszystko, mógł powiedzieć, że uczucia, które w sobie nosił cholernie go przerażały, mógł powiedzieć, że robił to dla ich dobra, dla dobra ich przyjaźni, ale nie zrobił tego. Po prostu zaczął się szarpać, próbując pozbyć się dłoni na swojej pomiętej już koszulce.
- Chłopaki, kręcimy!
Blondyn rzucił przelotne spojrzenie w prawo, gdzie za rogiem znajdowała się cała reszta zespołu wraz z małą ekipą filmową, a następnie przeniósł swój wzrok na pełne usta Mike'a i przybliżył się do niego jeszcze bardziej, niemal łącząc ich wargi razem.
- Zemsta bywa słodka.
Wyszeptał niemal bezgłośnie otulając lekko rozchylone wargi Shinody swoim ciepłym oddechem.
 Uśmiechnął się triumfalnie, czerpiąc satysfakcję z udręki i przerażenia, a także trochę cierpienia widocznego na jego rysach twarzy, które zauważył, gdy rzucił mu przelotne spojrzenie w drodze na plan ich pierwszego teledysku.

 Nie był mściwym człowiekiem, na prawdę. To, że raz zdecydował się na takie postępowanie nie znaczyło, że robił to zawsze. Bolało go to, jak jego własny przyjaciel go traktował i chciał mu się odpłacić. Chciał poczuć satysfakcję, chciał się upewnić, że doświadczy takiej samej udręki na własnej skórze. Przynajmniej raz chciał być górą.
 Może jego metoda nie była zbyt odpowiednia, ale z życia trzeba korzystać, tak? Skoro pół-Japończyk tak bardzo uciekał od jego bliskości, od jego dotyku i od niego samego, to czemu nie miałby go tym trochę podręczyć, skoro mu samemu sprawiało to przyjemność?
 Nie oszukujmy się - gdyby nie chciał, to by wtedy go nie pocałował. Mógł tłumaczyć to sobie brakiem bliskości przez długi okres czasu, ale tak na prawdę nic nie usprawiedliwiało jego czynu. Musiał spojrzeć prawdzie w oczy i miał na to wystarczająco dużo czasu, bo aż kilka miesięcy.
 Prawda była taka, że nie wiedział czemu ale lgnął do Mike'a, niczym ćma do światła. To Shinoda był jego zgubnym światełkiem pośród ciemności. To on go przyciągał, to on sprawiał, że wracał za każdym razem. I jak bardzo to by go nie przerażało - musiał się z tym pogodzić.
 Przekręcił oczami, gdy zauważył jakiś ruch kątem oka. Wiedział, że to Anna wtuliła się mocniej w siedzącego obok niej pół-Japończyka i wolał na to nie patrzeć. Jak to mówią - czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
 Za wszelką cenę próbował skupić się na filmie, który wspólnie postanowili obejrzeć. Mówiąc wspólnie, mowa oczywiście o Michael'u i Ann'ie. Czerwonowłosy mężczyzna nadal unikał go tak często jak tylko się dało, ale on nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić.
Bo przecież nie można kogoś ignorować w nieskończoność, prawda? Tym bardziej, że mieszkali pod jednym dachem.
To co zdarzyło się na planie One Step Closer kilka godzin wcześniej, było zaledwie początkiem jego pokręconego planu.
 Podniósł się z fotela, na którym siedział i podszedł do pozostałej dwójki, która z kolei zajmowała miejsce na dużej kanapie. Bez słowa usiadł obok Mike'a najbliżej jak tylko się dało. W pokoju panował mrok, dlatego bez obawy, że zostanie zauważony przez brunetkę pochylił się w jego stronę.
- Przez ten horror będę miał koszmary.
Powiedział cicho, wypowiadając każde słowo w prost do jego ucha. Uśmiechnął się, gdy zauważył, że delikatnie zadrżał.
- Nie ma mowy, żebym spał sam.
Dodał dla jasności i odsunął się od niego, jednak nadal pozostając w pobliżu. Nie mógł powstrzymać drobnego uśmiechu na swoich ustach.
 Tak, może i jego zachowanie było chamskie, ale czy postępowanie Shinody nie było gorsze? Potraktował go jak... Okropnie. Nawet bardzo.
Zasługiwał chyba na kilka słów wyjaśnienia po tym wszystkim, czyż nie?
A skoro Mike nie był skłonny wysłowić się sam, to on z chęcią z niego to wyciągnie. Miał zamiar męczyć go tak długo, aż wszystkiego się dowie.
 Podkulił swoje nogi, przyciągając kolana do klatki piersiowej lewą ręką, a prawą zwinnie wcisnął pomiędzy oparcie kanapy, a plecy dwudziestotrzylatka - rocznikowo, oczywiście - obejmując go tym samym bardzo delikatnie w pasie. Tak, aby Anna się nie zorientowała.
 Nie musiał czekać długo, by mężczyzna niemal od razu na niego spojrzał marszcząc brwi. Siedzieli obok siebie tak blisko, że nawet w ciemności doskonale widział jego twarz i błyszczące oczy pełne zaskoczenia i jakby niedowierzania. Chester mógł przysiąc, że przez moment miał wrażenie jakby Mike patrzył na niego jak na chorego umysłowo.
- Co ty wyprawiasz?
Wysyczał cicho, tak aby nie oderwać uwagi swojej dziewczyny od filmu.
- Nic, czemu pytasz?
W jego głosie była lekkość, ale także świetnie udawane zdziwienie. Zupełnie jakby na prawdę nie wiedział o czym jego przyjaciel mówi.
 Posłał mu szeroki uśmiech, gdy ten wpatrywał się w niego jeszcze przez kilka sekund, jakby analizując jego zachowanie.
 Zapowiadała się świetna zabawa i żałował, że nie zdecydował się na to wcześniej.

 Czy miał wytłumaczenie? Jeśli ktoś zdołałby uznać strach i ucieczkę za dobre usprawiedliwienie, to tak. Jednak to, że próbował odseparować się od dziwnych i nieodpowiednich uczuć, wcale go nie usprawiedliwiało. Może i chciał dobrze, może nie robił tego tylko dla siebie, ale także i dla Chaz'a; dla ich przyjaźni, ale pominął jedną, ważną rzecz. Odcinając się od skomplikowanych uczuć, oddalał się także od blondyna, tym samym niszcząc powoli ich przyjaźń, którą tak na prawdę starał się chronić.
 Westchnął głośno analizując wszystkie wydarzenie. Co do jasnej cholery wstąpiło w Chester'a? Wiedział, że brzmi to cholernie dziwnie, ale cała ta pokręcona sytuacja przypomniała mu jakiś głupi flirt. No bo kto normalny, tak jakby przytula się do Ciebie, kiedy po drugiej stronie siedzi Twoja dziewczyna? Albo kto normalny przypiera Cię do muru o mało co nie całując i nie przyprawiając Cię o palpitację serca? Nikt, no właśnie!
- Chester!
Wykrzyknął, patrząc uważnie na pogrążoną w mroku sylwetkę przyjaciela, siedzącą na brzegu jego łóżka.
Pół-Japończyk był tak pogrążony w swoich myślach, że nawet nie zauważył blondyna, który jakby pojawił się znikąd, tuż obok niego na jego łóżku.
- Tak?
Zapytał spokojnie, uśmiechając się delikatnie.
Cały obrót tej dziwnej sprawy podobał się Shinodzie coraz mniej. Czy to była jakaś gra? Doprowadź Michael'a Shinodę do szaleństwa?
- Co robisz?
- Nic.

Wzruszył ramionami, podnosząc kołdrę i wślizgując się pod nią tak po prostu. Nie, żeby wcześniej go nie ostrzegał.
- A jednak coś.
Mruknął pod nosem, przesuwając się bardziej w stronę ściany, próbując uciec od ciepła bijącego od ciała Bennington'a. To zdało się jednak na nic, bo starszy mężczyzna także przesunął się w tą samą stronę co on, zmniejszając tym samym dystans między nimi.
Już niemal czuł tą gorącą falę, która zalewała jego własne ciało.
- Mówiłem Ci przecież, że nie mam zamiaru spać sam.
Zakończył temat, odwracając się do niego plecami. Postanowił się trochę nad nim zlitować i cierpliwie poczekać, aż sam pęknie i mu wszystko powie, bez jego nalegań. Uśmiechnął się jeszcze pod nosem, zanim zamknął oczy.
- Dobranoc.
Wymamrotał sennie, oddając się w objęcia Morfeusza z ciekawością oczekując kolejnego dnia.

  Był egoistą - to prawda. Nie zważał na krzywdę, którą wyrządzał swojemu przyjacielowi. Tłumaczył sobie tylko, że robi to dla ich wspólnego dobra, gdy prawda była zupełnie inna.
 Zrozumiał to tydzień temu, gdy po horrorze Chester tak po prostu położył się w jego łóżku i zasnął zostawiając go z mętlikiem w głowie. Nie zmrużył wtedy oka; myślał nad tym wszystkim.
 Mógł się tłumaczyć na różne sposoby, ale czy to coś zmieniało? Nie, bo nic nie cofnie tego, co już zostało zrobione. Trzeba przełknąć dumę, spojrzeć w lustro i zmierzyć się twarzą w twarz z prawdą. Jak bardzo okrutna by nie była, trzeba się z nią pogodzić.
 On może jeszcze w pełni nie zaakceptował swoich uczuć, ale na pewno wykonał duży krok w przód; zmierzył się z nimi wszystkimi twarzą w twarz.
 Odstawił z cichym stuknięciem ciepły kubek z kawą na blat stołu i przetarł twarz dłońmi. Chciał mu wszystko powiedzieć, wyjaśnić, ale nie wiedział jak. Nie miał pojęcia jak się za to wszystko zabrać; gdzie zacząć.
 Przygryzł delikatnie swoją wargę, gdy do jego uszu dotarły ciche odgłosy kroków. Uśmiechnął się. To oznaczało tylko jedno - Chester wstał.
Westchnął głośno i cierpliwe zaczekał, aż blondyn zawita w małej kuchni.
 Serce zaczęło bić mu znacznie szybciej, a w brzuchu pojawił się dziwny skurcz, podczas gdy tak siedział i czekał. Zaczął dudnić opuszkami palców o blat drewnianego stołu, by pozbyć się napięcia i nerwów, ale bezskutecznie.
 Spojrzał przez ramię i dostrzegł jego sylwetkę. Oczy miał zaspane, a rysy twarzy zmęczone. Jego włosy zmierzwione, a każdy jeden kosmyk odstający w inną stronę. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł się z krzesła, na którym siedział.
 Teraz albo nigdy.
 Bez zastanowienia podszedł do swojego przyjaciela i tym razem to on zacisnął swoje dłonie w pięści na jego białej koszulce. Popchnął go na najbliższą ścianę i pod wpływem chwilowej odwagi tak po prostu przycisnął swoje usta do jego, miażdżąc je w pocałunku.

36 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Jak zawsze. Ta "zemsta" Chester‘ a świetna. Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, Chester powala! Ta jego gra z uczuciami Mike'a, a raczej z jego samokontrolą, jest świetna! No i ja nie wiem, o co Ci chodzi, chciałabym, żeby spod moich rąk wychodziły takie cuda, kiedy mam "małą ilość weny". Moment, w którym Bennington położył się obok Mike'a i rzucił tylko to: "Mówiłem Ci przecież, że nie mam zamiaru spać sam." wspaniałe, aż na moje usta wstąpił taki malutki, wredny uśmieszek. :) No, ale widzę, że Shinoda też w końcu postanowił zadziałać. Czuję, że będzie wesoło i to nawet bardzo. :>
    Ja tam nie widzę tutaj konieczności poprawek, ale jutro wpadnę i przeczytam jeszcze raz. No i jestem z siebie dumna, bo jakimś cudem wytrzymałam i nie zasnęłam. Powiem Ci nawet, że teraz jakoś w ogóle nie chce mi się spać. xd

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest rozdział z małą ilością weny? Mi z dużą jej ilością nie wyjdzie coś takiego. Jak zawsze świetnie. Mike w końcu zaczął dopuszczać do siebie, że coś czuje do Chestera, a "zemsta" Chaza była świetna. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaaaaaw *.*
    wiesz, jak ja Cię uwielbiam?! boże, piękne, piękne, piękne! tak w ogóle, to jak mogłaś skończyć w takim momencie? D:
    zemsta Chaza była świetna! cieszę się, że w końcu Mike zmądrzał i postanowił wszystko mu wyznać tym pocałunkiem ;3 to kiedy nowy? ;d
    a tak btw, to zapraszam do siebie na prolog Bennody i jutro się chyba pojawi ostatni rozdział ; ) icutyououtnowsetmefree.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. rewelacja :D Tylko czemu kończysz w takim momencie? Nie rób mi tego ;x. Mam nadzieję, że przynajmniej szybko dodasz następny. Czekam z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest <3 w końcu Mike go pocałował! Tak bardzo się cieszę i czekam jak to dalej rozegrasz! Nie mogę sobie wyobrazić jak zareaguje Chaz, więc serio, dodawaj szybko.
    / bennodaforeverinourhearts

    OdpowiedzUsuń
  7. Chester mnie powalił w tym rozdziale. oj tak, zemsta bywa słodka ^^ tak się właśnie zastanawiałam, co on też wymyśli i cieszę sie, że wpadł na taki pomysł, bo nie ma nic lepszego niż dręczenie kumpla, co nie? :d uwielbiam takie gierki ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie... Cytując Mike'a: "Living!!! Amazing!!!" Jeśli ktoś mi powie, że to nie jest prawdziwie emocjonalna Bennoda, kompletnie nie ma racji. Kreacja Chestera idealna, ta gra, ta zemsta, Mike, który w końcu się przełamał... Brak mi słów. Jedyne co przychodzi mi na myśl, to "ooooooo....."
    Czekam na więcej, jestem nienasycona Twoją opowieścią.
    Ach, gdybym ja tak potrafiła pogrywać ludźmi, byłoby wprost cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha! Uśmiałam się przy tym rozdziale. Serio :D Bennington znęcający się nad Shinodą ♥ W taki sposób mnie też mógłby pomęczyć ^^... Super, super, super i jeszcze raz SUPER! Naprawdę, sama ostatnio napisałam króciutką Bennodę, ale nawet nie sięga do pięt Twojej. ♥.♥ Kiedy następny? :3 Dodawaj szybko, proszę bo nie mogę się wprost doczekać reakcji Chazza.
    Pozdrawiam,
    Aneta :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie można Twoją Bennodę przeczytać, bo z chęcią bym ją przeczytała *.*

      Usuń
    2. Niestety nigdzie, bo mam ją tylko na kartce.. Nie na internecie :D Pisałam dla przyjaciółki. ;)
      Aneta :3

      Usuń
    3. A co jeśli łaaaadnie bym poprosiła? Wysłałabyś mi? *.* Bo ja kocham Bennody, a tych polskich jest mało. Bardzo mało.

      Usuń
    4. Nie mam jej już teraz :C Bo koleżance dałam kartkę ;( Wysłałabym Ci i to z chęcią. <3
      Aneta :3

      Usuń
    5. No to dupa : | Szkoda, ale jeśli albo dostaniesz kiedyś ją z powrotem, albo może napiszesz nową to daj znać *.* Bo chętnie przeczytam :3

      Usuń
    6. Jasne :* Obiecuję :)
      Aneta :3

      Usuń
    7. Obiecaj mi jedno: że będzie HAPPY END! Bo czasem w opowiadaniach na końcu ktoś popełnia samobójstwo, a ja później ryczę przez tydzień. :C
      Aneta :3

      Usuń
    8. Haha, czy całkowity Happy End będzie to nie wiem, ale obiecuję, że nikogo nie zabiję xd Przynajmniej nie w tym opowiadaniu xd

      Usuń
  10. Autorko, kiedy kolejny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam dodać coś jutro i może też coś w piątek przed wyjazdem, bo nie będzie mnie dłuższy czas, ale nie wiem czy mi się uda. Postaram się, ale nie obiecuję xD

      Usuń
    2. O nieeee :( Dłuższy czas czyli ile? :D

      Usuń
    3. Koło dwóch tygodni czy coś takiego xd

      Usuń
    4. Oooo nieee! :( Będę płakać. :(

      Usuń
  11. Uff, to dobrze, że nikogo nie uśmiercisz. :D Przepraszam że dodaję nowy komentarz, ale tam jakoś nie mogę dodać odpowiedzi. o.O Ale proszę , żeby wszystko było dobrzeee <3
    Aneta :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, postaram się, to mogę obiecać. Z dramatyzmem poczekam do następnego opowiadania *złowieszczy śmiech* xd

      Usuń
    2. YEAH! :D Chociaż Tyle! :D
      Aneta :3

      Usuń
  12. Ja zaczynam się martwić o ten "dramatyzm". Ostatnio pisząc własną Bennodę o mały włos nie skończyło się to niecenzuralnymi scenami rodem z yaoi. Ledwie udało mi się wyhamować.
    Możliwe, że jeśli mój nowy tekst będzie dalej tak sensownie wyglądał jak teraz, założę specjalnego bloga do publikacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz Bennodę i nic nie mówisz?! Ja jej żądam teraz, NATYCHMIAST! TERAZ I JUŻ, W TEJ CHWILI CHCĘ JĄ MIEĆ! xD

      Usuń
    2. JA TAK SAMO! :D WIĘCEJ BENNOD!
      Aneta :3

      Usuń
    3. Mam jedną w wersji idealnej po wszystkich poprawkach... Ale nie mogę jej nigdzie umieścić(do marca albo kwietnia), bo została wysłana na konkurs literacki.
      Jestem w fazie produkcji opowiadania w krótkich częściach z jedną dodatkową bohaterką i scenami, w których pojawia się Ruehmer, więc jeśli dobrze pójdzie, to może wkrótce napiszę (w pierwszej kolejności tu) o nowym blogu.

      Usuń
    4. Ale... No ale... :c A jak Bennoda wróci z konkursu (powodzenia tak przy okazji) to wyślesz mi ją jakoś, jeśli na przykład do tego czasu nie założysz bloga?
      Czułabym się zaszczycona, jakbyś poinformowała mnie jako pierwszą c:
      Jeszcze raz powodzenia w konkursie!

      Usuń
    5. No ba. Nawet się o to nie pytaj. Skoro zaglądam regularnie tutaj, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym wysłała Ci mój tekst. Jakiś kontakt dasz mi?

      Usuń
    6. GG? 13533936, a jak nie to e-mail ewentualnie.
      martynalove@hotmail.com

      Usuń
    7. Ja też mogę? <3 Proszęęęę! ;*
      Mój e-mail avonlee@o2.pl
      Aneta :3

      Usuń
    8. Dziewczyny, maile dotarły. Poczytajcie sobie.

      Usuń
  13. http://bennodaforeverinourhearts.blogspot.com/ nowy, zapraszam ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Dotrzymuję obietnic: nowy blog wystartował. Zapraszam, prolog już czeka :)

    OdpowiedzUsuń