sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział czternasty

"Boisz się spróbować, bo jeśli Ci się nie uda, 
to nie wyobrażasz sobie reszty swojego życia. 
Bezpieczniej jest pozostawać w sferze marzeń, 
niż ryzykować popełnienie błędu."


  Wiedział, że nie powinien był tego robić. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i był w pełni świadom swoich czynów. Ale nie potrafił sobie odmówić. Przez cholerne pół roku był sam jak palec, nie mając u swego boku nikogo bliskiego. Brakowało mu bliskości, ciepła i zrozumienia. Czy to było aż tak dziwne, że nie wytrzymał i po prostu to zrobił?
Nie, bo to jakby umierać z głodu i odmawiać ciepłego posiłku, który ktoś wciska nam w ręce, nalegając byśmy go przyjęli. Życie samo wpychało mu szansę w dłonie, więc czemu miałby jej nie wykorzystać? Miał wszystko podane jak na tacy, tuż przed nosem, na wyciągnięcie ręki. Więc zrobił to. Pogłębił ten cholerny pocałunek. I po raz pierwszy od dłuższego czasu niczym się nie przejmował. Zepchnął rozsądek na boczny tor i uciszył cichy głosik w swojej głowie, powtarzający mu bez przerwy, żeby na litość Boską się opanował. Miał to wszystko na prawdę głęboko gdzieś; zasługiwał na to. Jak każdy człowiek pragnął tylko zwykłej bliskości, czy to było tak wiele? Czy na prawdę, aż tak wiele chciał od życia? Nie. Dlatego poddał się po prostu i rozkoszował się pełnymi, delikatnymi, ciepłymi ustami tuż pod swoimi własnymi.
  Jak przez mgłę poczuł czyjeś dłonie na swoich biodrach, które z każdą chwilą coraz bardziej się na nich zaciskały, aż w końcu z całą siła odepchnęły go, przerywając pocałunek. Otworzył oczy i widząc przed sobą twarz Mike'a, na której - mógł przysiąc - malowało się przerażenie, wszystko tak na prawdę do niego dotarło.
  Pocałował swojego najlepszego przyjaciela. Pocałował przyjaciela. Pocałował mężczyznę!
Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć - cokolwiek, byle tylko przerwać okropną ciszę panującą w pomieszczeniu - ale z jego gardła nie wydobyło się kompletnie nic. Żaden najmniejszy dźwięk. Zrozpaczony patrzył na przerażenie, które wypełniało oczy pół-Japończyka po same brzegi.
  Co on najlepszego zrobił? Co on, do kurwy nędzy narobił?!
Ponownie uchylił swoje wargi, jednak i tym razem bez skutku.
Jak w zwolnionym tempie śledził wzrokiem każdy ruch dwudziestodwulatka, próbował wyczytać każdą jedną emocję z jego twarzy.
- Co Ty zrobiłeś, Chester?
Zamknął oczy, nie mogąc dłużej znieść tego widoku, który rozrywał go na kawałki. Jego głos był taki cichy, drżący i pełen przerażenie, że był sto razy gorszy od krzyku. Zniósłby wszystko; wrzaski, przekleństwa, nawet cios w twarz, ale nie to. Nie ten chłodny dystans, który wydawał się jak przepaść pomiędzy nimi. Nie był ślepy; widział doskonale, jak stawiał drobne kroki w tył, wycofując się. To bolało bardziej, niż cokolwiek innego.
- Co Ty narobiłeś...
Zanim zdążył zareagować, go już nie było. Chwycił bluzę i wyszedł, a raczej wybiegł, trzaskając drzwiami.
- Mike, wracaj!
Wykrzyknął, rzucając się w stronę drzwi i w mgnieniu oka je otwierając, po krótkiej szarpaninie z klamką.
- MICHAEL!
Nie zwracał uwagi na piekący ból w płucach i brak powietrza. Nie zwracał uwagi na - po tym wrzasku na pewno - zdarte gardło. Miał w dupie ludzi w domach tuż obok, którzy za pewne go słyszeli. Nic nie miało znaczenia, bo go nie było. 
Ani śladu po nim i jakiejkolwiek odpowiedzi. Tylko martwa cisza i gdzieś w oddali imię Mike'a wykrzyczane rozpaczliwie przez niego samego, niosące się echem.

  Drzwi wejściowe zatrzasnęły się z cichym kliknięciem. Czarna bluza z kapturem wylądowała w kącie wraz z butami. Przez salon cichym echem potoczyły się kroki, gdy ciemnowłosy mężczyzna wszedł do niego uważnie się rozglądając.
  Westchnął, gdy na kanapie zauważył zwiniętą sylwetkę. Bez słowa usiadł w małym fotelu naprzeciwko, opierając łokcie o swoje rozstawione kolana i splatając razem dłonie. Przez kilka sekund wpatrywał się w swoje ręce ponownie analizując całą sytuację, a następnie podniósł pochyloną głowę i przeniósł wzrok na twarz śpiącego mężczyzny, analizując każdy jeden mały fragment, każdy centymetr.
  Czy kiedyś ktoś z Was uciekał przed czymś, bo chciał tego więcej? Czy ktoś z Was uciekał od samego siebie, od swoich uczuć, których się obawiał? O wiele łatwiej było uciec, niż stawić temu czoło, prawda? Tak, o wiele, wiele łatwiej.
Tylko że z czasem, mimo ucieczki to wszystko i tak Cię męczy. Niszczy Cię od środka, doprowadzając Twoje myśli do szaleństwa, wypala wielki znak, zostawia bliznę.
  Nie chciał przyznać, że ten pocałunek sprawił mu przyjemność. Nie chciał przyznać, że to tego właśnie pragnął; nie Anny i jej czułości, tylko swojego najbliższego przyjaciela. Czasem odnosił wrażenie, że tylko on go rozumiał, że tylko jako jedyny zawsze wiedział o czym myśli, albo co go męczy. Dopełniali się.
  Teraz, gdy... Gdy się pocałowali wszystko nabrało zupełnie innego znaczenia. Wszystko widział zupełnie w innym świetle. Pasowali do siebie. Cholernie doskonale do siebie pasowali. Mógł mieć wszystko to czego chciał, mógł dać Chester'owi wszystko to, na co zasługiwał. Mógł wszystko, gdyby tylko zrobił ten jeden, mały krok.
  Rzecz w tym, że bał się wykonać jakikolwiek ruch. Wygodniej było siedzieć cicho, nie kusić losu.
  Wszystko wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby jeden z nich był kobietą, bo to właśnie ich płeć tak na prawdę stanowiła największy problem. Nie wszyscy ludzie są tolerancyjni i nie wszyscy są w stanie zaakceptować coś tak odmiennego. Mike sam nie był pewien, czy on sam potrafiłby tak po prostu związać się z mężczyzną, bo przecież... Nie był gejem, a ta sytuacja sama w sobie była dla niego zupełnie czymś nowym, niezrozumiałym.
  Jęknął bezradnie i ukrył twarz w dłoniach, nadal bijąc się z myślami. To wszystko było tak cholernie popieprzone. Czy on na prawdę chciał ponownie poczuć jego wąskie usta na swoich? Poczuć dreszcz przebiegający po plecach, gdy kolczyk w jego wardze zetknąłby się z jego rozgrzanymi ustami?
Tak. Cholera, tak!
Mało tego; mimo fizyczności chciał widzieć go szczęśliwego, chciał widzieć go uśmiechniętego, chciał być powodem jego uśmiechu na twarzy, chciał dla nie po prostu jak najlepiej. Chciał być jego wsparciem, chciał być osobą, której będzie ufał najbardziej, z którą będzie chciał spędzać czas. Był gotów poświęcić dla niego każdą minutę, a nawet sekundę z każdego dnia ze swojego życia.
  I to go tak cholernie przerażało.
- Mike?
Jego serce gwałtownie przyśpieszyło, gdy usłyszał zaspany głos Chester'a.
  Odsunął dłonie od swojej twarzy i spojrzał na niego, próbując wyczytać cokolwiek z jego zaspanych rysów.
- Gdzie byłeś? Martwiłem się.
- Niepotrzebnie.
Zachrypnięty głos i nuta chłodu w głosie pół-Japończyka, która pojawiła się w brew jego woli zaniepokoiła bruneta jeszcze bardziej.
- Przestań.
Dwudziestotrzylatek wstał z kanapy z wyraźnym zamiarem podejścia do Shinody, zrezygnował jednak nie chcąc ryzykować kolejną ucieczką, albo jakąś kłótnią.
Westchnął widząc pytające spojrzenie i usiadł ponownie w tym samym miejscu.
- Przestań być taki chłodny. Nie zrobiłem tego specjalnie, to był tylko głupi wypadek, przecież wie...
- Właśnie, że nie wiem, Chester!
Zamknął oczy i nabrał powietrza przez nos, starając się uspokoić. Nie powinien podnosić na niego głosu i bez tego wyglądał fatalnie. Był przejęty tak bardzo, jakby conajmniej kogoś zabił i czekał na wyrok.
- Słuchaj, przepraszam. Po prostu to wszystko jest takie chore i pokręcone... Dobrze wiesz, że pogłębiając ten cholerny pocałunek, przestał on być tylko głupim wypadkiem.
Powiedział nieco spokojniej patrząc na mężczyznę łagodnie. Na prawdę nie wyglądał najlepiej.
- I nie zaprzeczaj.
Dodał, gdy zauważył jak Chester otwiera usta, by najwyraźniej coś powiedzieć, albo co najmniej się wytłumaczyć.
- Spójrz; po prostu potrzebowałem bliskości, okej? A Ty zawsze byłeś obok mnie - zawsze jesteś, gdy inni mają mnie w dupie. Nie wiem co mnie napadło, ale na prawdę mi przykro, Mike. Zapomnij o tym, proszę Cię. Potrzebuję teraz przyjaciela - nie mogę stracić Ciebie, ani naszej przyjaźni, słyszysz?
Musiał odwrócić wzrok. Widział te błyszczące oczy, które tak desperacko błagały go o wybaczenie. Słyszał też desperację w jego głosie, gdy za wszelką cenę próbował ratować ich przyjaźń.
  Właśnie, przyjaźń. Co jeśli na dłuższą metę mu to nie wystarczy?
Ponownie schował twarz w dłoniach, uwalniając głośny jęk bezradności i dezorientacji.
Czemu to było tak cholernie popieprzone?
- W porządku.
Powiedział cicho, nie odrywając rąk od swojej twarzy.
- Co?
- Między nami wszystko w porządku, Chaz.

Powtórzył, tym razem odsłaniając swoje oblicze i patrząc mu w oczy.
Widział w nich ulgę. Bardzo wyraźnie.
- Boże, dziękuję Ci.
Mruknął pod nosem, nie wiedząc do końca do kogo tak na prawdę kierował te słowa. Czy do samego stwórcy, czy też raczej do swojego przyjaciela.
  Tym razem podniósł się z kanapy bez wahania podchodząc do pół-Japończyka i zamykając go w przyjacielskim uścisku.
Nie umknęło jego uwadze to, że drgnął i próbował lekko się odsunąć, gdy przez przypadek jego usta dotknęły szyi Shinody.
- Na pewno wszystko w porządku?
Zapytał na wydechu, odsuwając się i patrząc w oczy Michael'a.
- Po prostu to zostaw.
Usłyszał w odpowiedzi i zebrał wszystkie siły w sobie, żeby udawać, że wcale tego nie słyszał, a wcześniejsze pytanie nie opuściło jego ust.


Nagle zadzwonił telefon. I to właśnie wtedy Michael przekręcił delikatnie głowę w prawo, by - jak każdy z przyzwyczajenia - spojrzeć w stronę telefonu. I to wtedy właśnie ich usta się spotkały.


To będzie zdecydowanie jedna z najcięższych nocy w ich życiu.

19 komentarzy:

  1. No nie, za krótko, noo! Ale powiem Ci, że było piękne. Te wszystkie emocje, to wewnętrzne rozdarcie Mike'a, to wszystko było wręcz czuć... Jejku, tylko jaka szkoda, że oni oboje czują coś więcej, ale nie chcą się do tego przyznać, tylko wolą to w sobie ukrywać. Ale liczę na to, że w niedługim czasie po prostu nie wytrzymają i wybuchną. a wtedy zrobi się jeszcze ciekawiej.
    Naprawdę, jestem pełna podziwu, dla twojego stylu, jest wręcz cudowny!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. albo mi się wydaje, albo piszesz coraz krótsze rozdziały. te ostatnie w porównaniu z pierwszymi są serio krótkie, ale ostatnio jestem zwolenniczką właśnie takich zwięzłych rozdziałów, bez owijania w bawełnę itd. hm, znów się pocałowali? i to znów przypadkiem.. wychodzę z zalożenia, że przypadki są najlepsze ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Za krótko! Dobrze, że zaplanowałaś następną część tak szybko, bo czuję poważny niedosyt. Coś czuję, że wsiąknęłam w Twojego bloga na dobre...
    Wydarzenia powoli się rozkręcają. Czekam na więcej!
    Zajrzyj na mojego bloga(jeśli oczywiście chcesz, nie zmuszam); co prawda tematyka jest zgoła odmienna, ale może się zainteresujesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. wszyscy to piszą, ale ja też się nie powstrzymam, bo to naprawdę było dla mnie za krótkie. podejrzewam, że chciałaś zakończyć w tym momencie i dlatego tak wyszło, ale następny dodaj dłuższy, proszę!
    a tak w ogóle, to już myślałam, że Mike naprawdę się wkurzył na Chaza D: ale mam nadzieję, że niedługo już się wszystko ułoży między nimi i będzie ok ; )
    pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże ... Aż mi się zrobiło szkoda Chez‘ a, bo myślałam, że Mike się na niego obraził. Czekam na następny rozdział. Życzę weny i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacja na prawdę! Czekam na następną część. Nawet nie wiem co napisać, zaskoczyłaś mnie tym działem! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej serio było za krótkie! Ledwo się rozkręciło, ledwo się wkręciłam a Ty już zakończyłaś :( No ale cóż cieszę się, że między nimi jest ok, ale mam nadzieję, że będzie lepiej! :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    PS: Wybacz, że tak krótki komentarz, ale mam kompletną pustkę w głowie ;o

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeeeeeeeeee! :( Czemu w życiu zawsze jest tak, że gdy 2 osobom na sobie zależy, to coś musi to komplikować?! Najczęściej - strach. Pięknie to opisałaś, naprawdę, ale tak bardzo mi ich żal. Jeden kocha drugiego z wzajemnością, ale boją się utraty przyjaźni... Mam nadzieję, że mimo to będą kiedyś razem, bo NAPRAWDĘ czekam na jakąś "scenę" (choćby rozbudowany pocałunek) bo genialnie opisujesz i wiem, że byłoby to świetne. Pooozdrawiam i życzę weny.
    PS Zapraszam, dodałam nowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. informuję o nowym rozdziale ; ) http://icutyououtnowsetmefree.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Heeey!
    Zapraszam na bloga, który prowadzę z przyjaciółką. Jest to opowiadania z chłopakami z One Direction :)
    http://ease-my-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, wchodzę codziennie i widzę tylko przestawioną datę nowego rozdziału. ;c Mam nadzieję, że jutro go w końcu zobaczę? *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma i raczej szybko nie będzie, odliczam do przerwy świątecznej i wtedy siądę i napiszę, obiecuję. Teraz, przed nowym rokiem nauczyciele szaleją. D:
    W takim razie mam nadzieję, go jak najszybciej zobaczyć.
    No daj spokój, uwielbiam twojego bloga i nie mogę się doczekać normalnie. :D
    Dziękuję, tak sama go robiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, nie da się nie napisać komentarza... Ten rozdział jest cudowny! Nie mogę się doczekać już tego piątku kiedy będzie następny:D
    Świetnie opisałaś ich uczucia... I ten Mike.. taki rozdarty:( Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
    A przy okazji jeśli chcesz to wpadnij do nas na bloga: www.linkin-park-soldiers.blogspot.com
    Bo ja będę tu wpadać na pewno często!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Heeej, zapraszam na nowy rozdział! :)
    http://live-fast-dont-forget-us.blogspot.com/
    Pozdrawiam i czekam na coś nowego u Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy, zapraszam :)
    www.bennodaforeverinourhearts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. To Tobie go powtarza? Bo ustawiłam, żeby nie powtarzało i u mnie jest tak jakby jeden obrazek, no wiesz, o co mi chodzi. xd
    To dziwne... D:
    Tak właśnie myślałam, że dużo ludzi wtedy wyjeżdża, więc postaram się wrzucić w przyszły piątek, tak, żeby był jeszcze czas na przeczytanie. I obiecuję, że będzie dłuższy. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebistz rozdzial ! Tylko czemu taki krotki ?? No i to samo po raz 2 XD Uwielbiam jak piszesz . Z niecierpliwoscia cyekam nn !

    OdpowiedzUsuń
  18. Hymm... broń ostateczną? Jak rozumiem mam się bać? xD
    Ej, czekam na rozdział, doczekam się? :p

    OdpowiedzUsuń
  19. Ok, to już drżę. :D
    Mam nadzieję, że wytrzymam, bo jestem taka klapnięta, że zasypiam, na stojąco.
    Użyłam tych kodów CSS: ".comment p {background-color: #CFCFCF;}
    .comment p {opacity: 0.7;}
    .comment p{border-radius: 0px 40px 40px 40px;}
    .comment p {padding: 20px;}
    .comment p {border-style: dashed;}
    .comment p {border-width: thin;}"

    OdpowiedzUsuń