środa, 12 września 2012

Prolog

"Kto długo czeka, poczeka  
jeszcze trochę."


 Miarowe uderzanie palcami o blat starego, porysowanego biurka roznosiło się cichym echem po nie zbyt dużym pokoju. Nie, może inaczej. Raczej ginęło w echu.
 W jego pokoju nie było zbyt wiele mebli, miał tyle ile potrzebował, czyli biurko, na którym mógł pisać teksty, albo rysować, szafkę z szufladą, do której mógł chować zapełnione kartki i oczywiście wygodny fotel, w którym miał zwyczaj się relaksować. Nie licząc oczywiście łóżka, na którym spał, ale także czasem szukał inspiracji; szafy, w której trzymał praktycznie wszystko - od ubrań, po książki - i najważniejsze; małego schowka wielkości szafy, który został perfekcyjnie wyciszony i przystosowany do nagrywania wokalu. Chyba nie trzeba wspominać o mikrofonie, który tam stał podłączony do sprzętu, stojącego w jednym z czterech kątów pokoju, zaraz obok klawiszy i gitary.
 Białe ściany pokrywały różne malowidła, wymyślone i w pełni wykonane tylko i wyłącznie przez niego samego.
Tak, miał talent do rysowania, malowania, szkicowania i tym podobnych, ale nie tylko.
 Jak wcześniej zostało wspomniane, pisał także teksty. I to cholernie dobre teksty. Pisał też muzykę, która również była tak samo dobra jak teksty czy rysunki. Była, jest i będzie.
Pukanie o blat biurka ustało, gdy z dołu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi i stukania. Młody mężczyzna szybko poniósł się z wygodnego fotela, na którym siedział i opuszczając pokój zszedł na dół z zamiarem otworzenia drzwi.
 Dotarł do nich w kilka sekund, naciskając klamkę i szybko, lecz nie gwałtownie je otwierając.
- Pan Michael Shinoda? 

Kurier ubrany w typowy dla poczty uniform z czapką na głowie zapytał uprzejmym głosem.
- Tak, to ja.

Odpowiedział lekko zniecierpliwiony, wodząc wzrokiem w poszukiwaniu jakiejkolwiek paczki. Czekał na tą przesyłkę już od kilku dni, a kiedy w końcu się doczekał, jakiś idiota bawił się w uprzejmości i wszystko przeciągał. Jeśli chodzi o kuriera, był to młody, wysoki mężczyzna, o ciemnych blond włosach, nie wiele starszy od naszego lekko już poddenerwowanego bohatera. Wydawał się nie zauważać jego nastroju.
Za to Michael - właściwie to Michael Kenji - potocznie nazywany także Mike'iem był zwykłym dziewiętnastoletnim chłopakiem o ciemnych, wręcz kruczo-czarnych włosach i ciemno brązowych oczach, które ostro kontrastowały z jego jasną cerą. Zdecydowanie lepiej było mu z lekką opalenizną, ale niestety z powodu jesieni, było to raczej nieosiągalne.
Dalej, kiedy spojrzy się na jego twarz, zauważy się wyraźnie po jego rysach twarzy, że nie jest czystym Amerykaninem. Jego ojciec to Japończyk, stąd jego lekko odmienna uroda, powiedzmy. Jednak to w żaden sposób nie zmniejszało atrakcyjności chłopaka, wręcz przeciwnie; dodawało uroku.
- Proszę podpisać tu i tu.

Poprosił uprzejmie kurier, podsuwając mu pod nos papiery i długopis, wskazując palcem dokładne miejsca, w których Mike szybko i nie do końca wyraźnie się podpisał, czekając aż paczka w końcu wyląduje w jego dłoniach.
 Kiedy w końcu blondyn wręczył mu pakunek - wolno, bo wolno; aż kilka uwag cisnęło się na język, typu "śniadania nie jadłeś?" - ciemnooki chłopak zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Zanim jednak to zrobił, zdążył jeszcze usłyszeć stłumione "miłego dnia życzę", na które odpowiedział burknięciem pod nosem, które miało przypominać słowo "wzajemnie".
 Niemal biegiem rzucił się w stronę schodów, prowadzących na górę praktycznie w prost do jego pokoju. Kiedy tylko się tam znalazł, prawie natychmiast rzucił się na swoje łóżko, sięgając dłonią słuchawkę telefonu, który stał obok na malutkiej, także starej i porysowanej przez niego szafce nocnej. Podciągnął się bliżej, aby móc wykręcić doskonale znany mu numer. Kiedy w końcu to zrobił, czekał cierpliwie, odliczając sygnały i dudniąc palcami o wykonany z metalu szkielet łóżka, czekając, aż jego przyjaciel odbierze telefon.
Pierwszy... Drugi... Trzeci... Czwarty sygnał...
- Halo?
- Brad? Zbieraj resztę i szybko przychodźcie; mam płytę.

4 komentarze:

  1. Młody Mike? Jak słodko! Początki kariery zapewne. Ciekawy pomysł.
    Prolog dobrze napisany, na pewno będę wpadać i czytać Twoją bennodę! Mała prośba - informuj mnie na moim blogu :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, o to samo bym prosiła, żebyś mnie informowała o swoich nowych notkach ;p
      Dzięki za miłe słowa ;>

      Usuń
  2. Hah, widze Bennodę <3
    Przeczytałam zaledwie prolog, ale zapowiada się bardzo ciekawie i zaraz czytam dalej.
    Oraz zapraszam do siebie, również pisze o Linkinach: http://the-body-bends-until-it-breaks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj młody Michael! Uroczo. Ciekawe co też mnie spotka w pierwszym rozdziale? Widzę, że kończysz opowiadanie. Szkoda, że trafiam tak późno :C Ale ja do każdego bloga mam takie "szczęście". Pozdrawiam.
    B.

    OdpowiedzUsuń